W związku z kolejnym nagraniem, opublikowanym 28.03.2024 r. na kanale YouTube „Sekielski”, w którym pan Tomasz Piątek znowu powtarza nieprawdziwe informacje dotyczące mojego udziału w zamianie domów przez p. Adama Glapińskiego (a precyzyjniej to przez jego żonę, która prowadziła zamianę) przedstawiam Państwu poniżej fakty.
Nie jest prawdą, że Robert Szustkowski dał Adamowi Glapińskiemu pałac.
Nie jest prawdą, że domy nie były równoważnej wartości.
- Po pierwsze: zamiany dokonała spółka – a nie Robert Szustkowski
Zamiany dokonała spółka Era200, w której ja byłem pośrednim współudziałowcem, a nie jedynym właścicielem. Decyzje w imieniu spółki Era200 podejmowała ówczesna prezes zarządu Era 200 – Katarzyna Pogłód. A w imieniu kupujących negocjowała żona p. Adama Glapińskiego. Ale fakty nie pasują – jak widać – do manipulacyjnej tezy, że to ja coś komuś dałem. Ja Pana Adama Glapińskiego nie poznałem, a do dzisiaj znam go wyłącznie z mediów.
2. Po drugie: Robert Szustkowski sprzedał dom do spółki Era 200 w 2006 roku (trzy lata przed zamianą domów z Adamem Glapińskim)
Poziom absurdu w tej spiskowej teorii dziejów jest dla mnie porażający. Dom sprzedałem do spółki Era 200 w 2006 roku. Trzy lata przed zamianą domów i 10 lat przed tym jak Adam Glapiński został Prezesem NBP. W 2009 roku nie miałem pojęcia, kto jest stroną transakcji zamiany. Mój były dom w Zalesiu (nazywany całkowicie błędnie „pałacem”) był w 2009 roku mocno zaniedbany. Wymagał dużych inwestycji. Trzeba też pamiętać, że w 2009 roku okolice Zalesia to była wieś. Dojazd po błocie. To nie była, jak to próbują przedstawiać co poniektórzy „gigantyczna, luksusowa posiadłość z ogromnym pałacem” ale duża willa na wsi. Zresztą kto chce znajdzie sobie zdjęcia w internecie i sam oceni, czy taki dom można nazywać „pałacem” albo stwierdzać, że „to wygląda jak jeden z tych pałaców Putina”. A wieżyczki w tym domu są owszem „bizantyjskie”, ale z pewnością nie „prawosławne”. Poprzedni właściciele, od których ja kupiłem dom, nie byli z pewnością Rosjanami. O wyznanie nie pytałem.
W zamian za dom w Zalesiu spółka Era 200 (czyli nie ja – ale spółka, w której byłem współudziałowcem) otrzymała dom w świetnej lokalizacji, bardzo niedaleko od Pałacu w Wilanowie. Może trzeba się chwilę zastanowić czy dla spółki jest lepiej mieć willę w świetnej lokalizacji czy w lesie z dojazdem po błocie.
3. Po trzecie: pierwszy milion dolarów zarobiłem sam
Zainteresowanych początkami mojego biznesu odsyłam do pierwszego wpisu. Fakt, że pierwszy milion dolarów (jeszcze w latach 90-tych!) zarobiłem na współpracy z rosyjskimi firmami, na pewno nie oznacza, że obecnie tworzę jakieś mityczne sieci wpływów na rzecz obcych państw. To absurd! Mam pięcioro dzieci, które żyją w Polsce. Zależy mi, aby wychowywały się i realizowały swoje cele i pasje w wolnym i demokratycznym społeczeństwie. Kto tego nie rozumie z pewnością nie zna mnie, mojej historii i wielu działań, w których pomagałem i pomagać będę nie tylko swoim przyjaciołom w Afryce, ale również ofiarom wojny na Ukrainie czy potrzebującym w Polsce.
4. Po czwarte: to była równoprawna i równowartościowa wymiana
Pan Piątek powołuje się na pana Rzeczkowskiego, a pan Rzeczkowski – na Piątka. Przyzwyczaiłem się. Ale nie jest prawdą jak stwierdził Pan Piątek w nagraniu 28.03.2024 r., że „Rzeczkowski dokładnie wyliczył, i jego eksperci wyliczyli – rzeczoznawcy – że to nie była równoprawna, równowartościowa wymiana”.
Otóż przypomnę Państwu tylko, co każdy może sobie przeczytać na stronie Gazety Wyborczej autorstwa red. Rzeczkowskiego, w artykule z 13.09.2021 r.
Według proszącego o anonimowość eksperta od rynku nieruchomości, który na naszą prośbę przyjrzał się sprawie, w momencie zawierania transakcji wartość zamienianych nieruchomości od biedy można byłoby uznać za zbliżoną. I to tylko przy założeniu, że dom pod Warszawą miał jedynie 260 m kw. W takim wypadku cała nieruchomość warta byłaby nawet mniej niż ta w Wilanowie”.
Spekulacje biorą się z dyskusji dotyczącej powierzchni domu. Bo rzekomo ktoś, kiedyś na stronie założonej przeze mnie fundacji napisał, że dom ma 700 m kw. Być może, że jakiś wolontariusz kiedyś tak napisał. Nie wiem. Faktem jest, że ten miał 260 m kw. Potwierdzają to bezdyskusyjnie wypisy z ksiąg wieczystych.
Czyli reasumując – skoro faktem jest, że powierzchnia domu wynosiła 260 m kw. to nawet anonimowy rzeczoznawca red. Rzeczkowskiego przyznał, że wartość zamienianych nieruchomości można było uznać za zbliżoną.
Zabawne, że pan Piątek nawet nie umie się powołać poprawnie na artykuł Rzeczkowskiego, tylko również tą treścią manipuluje.
Oczywiście będę musiał podjąć kolejne kroki prawne w związku z powyższymi wypowiedziami Pana Tomasza Piątka.